Budujące dla przyjaźni są przede wszystkim czyny, takie jak twoja obecność, dobre słowo czy trafiony komplement. Mogą one zdziałać o wiele więcej niż puste obietnice i solenne zapewnienia o sympatii. Przyjaźń to również dzielenie wspomnień i codziennych przeżyć – zarówno tych radosnych, jak i smutnych.
Przyjaźń damsko-męska to dość kontrowersyjny temat – jedni uważają, że to mit, za to drudzy głośno mówią, że sami mają takie przyjacielskie relacje. Czy istnieje wśród nastolatków? Jak odróżnić ją od miłości i co zrobić, gdy jedna ze stron zaczyna czuć coś więcej? Dlaczego trzymanie kogoś w friendzone to cios poniżej pasa? Rozstrzygamy wszystkie wątpliwości związane z taką przyjaźnią! Czy chłopak i dziewczyna mogą się przyjaźnić? O przyjaźni damsko-męskiej można mówić wiele. Jednak pierwszym pytaniem, które pada, gdy zaczynamy temat, jest zwykle to, czy taka relacja może w ogóle istnieć? Oczywiście, że tak! Zagorzali przeciwnicy i sceptycy zwykle mają na myśli to, że przyjaźń między dziewczyną a chłopakiem często kończy się tym, że jedna strona prędzej czy później się zakochuje. Żeby taka relacja mogła trwać przez długie lata, trzeba bardzo konkretnie ustalić, na jakich zasadach ma działać. Niepisane zasady przyjaźni między chłopakiem a dziewczyną Przyjaźń męsko-damska może udać się, tylko jeśli obie osoby będą stosować się do kilku bardzo ważnych reguł. Przede wszystkim każda ze stron musi być świadoma tego, że łączy je wyłącznie bliskie koleżeństwo i o żadnej miłości czy pociągu seksualnym nie ma mowy. Druga osoba musi być dla nas zupełnie aseksualna, bo tym właśnie charakteryzuje się bliskość między przyjaciółmi. Co więcej, przyjaciel lub przyjaciółka nie powinna odczuwać zazdrości, kiedy zakochamy się w kimś albo rozpoczniemy związek. Jeżeli te zasady nie są przestrzegane i jedna ze stron zaczyna czuć coś więcej, to taka przyjaźń na pewno nie przetrwa. Jak wygląda poznawanie swojej seksualności? Kiedy ma się pewność co do swojej orientacji? Dowiedz się tego w naszym kolejnym poradniku: Dojrzewanie a seksualność i orientacja Miłość a przyjaźń – różnice Kiedy kończy się przyjaźń, a zaczyna miłość? Czasem trudno jest odróżnić te dwa uczucia, bo często sobie nawzajem towarzyszą i w niektórych przypadkach się przenikają. Dlatego nie ma nic dziwnego w tym, że wkraczając w wiek nastoletni i przeżywając pierwsze silne zakochania, nietrudno jest zagubić się we własnych emocjach. Miłość i przyjaźń powinny sobie towarzyszyć w związku. Dziewczyna lub chłopak ma być nie tylko osobą, którą kochamy, ale też naszym przyjacielem. W tym przypadku miłość i przyjaźń mogą bez problemu łączyć się z pociągiem seksualnym. Inaczej sprawa wygląda w przypadku samej przyjaźni. Takie przywiązanie można nazwać platoniczną miłością, czyli bardzo silną więzią i uczuciem, ale bez żadnych podtekstów seksualnych. Nawet jeśli nasz przyjaciel lub przyjaciółka jest w oczach innych bardzo atrakcyjną osobą, to nam powinien wydawać się kompletnie aseksualny. Jeżeli zaczynają nam przychodzić do głowy jakieś romantyczne myśli związane z przyjacielem lub przyjaciółką, to może być sygnał, że pojawią się kłopoty. Od przyjaźni do miłości krótka droga, więc czasami zdarza się, że dawni przyjaciele zakochują się w sobie. Jeżeli obie strony w podobnym czasie to sobie uświadomią, to taka historia może skończyć się szczęśliwie. Przecież przyjaźń jest świetną podstawą do miłości! Inaczej wygląda sytuacja, gdy tylko jedna osoba nagle się zakocha. Przeczytaj również: Pielęgnacja cery w domu - jak zrobić naturalną maseczkę do twarzy? Gdy jedna ze stron czuje za dużo – friendzone Najprościej mówiąc friendzone to relacja dwóch osób, spośród których jedna oczekuje tylko przyjaźni, a druga jest zakochana. Zwykle tą niekochaną stroną są mężczyźni, ale nie jest to reguła. Na pewno każdy kojarzy jakiegoś znajomego lub kolegę, który bardzo stara się dla dziewczyny, ale ona traktuje go tylko jako świetnego przyjaciela. Na podobnej zasadzie zdarzają się dziewczyny, które są zawsze blisko konkretnego chłopaka i liczą na związek, a on uważa, że są fajnymi kumplami. Friendzone nie jest dobrym układem dla tej zakochanej osoby. Bycie blisko kogoś, kto nam się podoba, może być raniące, szczególnie gdy przyjaciel lub przyjaciółka znajdą sobie kogoś. Bliskość w przyjaźni damsko-męskiej musi mieścić się w bardzo wyraźnych ramach – jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo i nic więcej nas nie łączy. Jeśli przekroczy się tę granicę i relacja zacznie iść w stronę friendzonu, to taka przyjaźń stanie się krzywdząca. Niestety są osoby, które wykorzystują oddanie i uczucie, dlatego będą korzystać z tego, że zakochana dziewczyna lub zakochany chłopak są na każde ich zawołanie. Co zrobić, kiedy przyjaciółka lub przyjaciel się w Tobie zakochał? Na pewno nie można wykorzystywać tej sytuacji, by poprawić sobie samoocenę albo odgonić na jakiś czas samotność. Takie zachowanie to chwyt poniżej pasa. Dobrym rozwiązaniem jest szczera rozmowa i powiedzenie wprost, że z tej relacji nie będzie miłości. Postawienie sprawy w ten sposób jest najbardziej uczciwe. Jak się zachować, jeśli sam lub sama czujesz coś więcej do przyjaciółki albo przyjaciela. Jeżeli masz na tyle odwagi, to możesz powiedzieć o swoich uczuciach. Dzięki temu dowiesz się, co czuje druga strona i sprawa będzie jasna. Wstydzisz się lub boisz reakcji? Postaraj się rozluźnić relację między wami, spotykaj się z innymi ludźmi, chodź na randki i na pewno nie nadskakuj tej drugiej osobie. Czasem oddalenie się od kogoś pokazuje, jaki jest stosunek tej osoby do nas. A Ty zyskasz emocjonalny dystans, który pozwala widzieć sytuację z szerszej perspektywy. Koniec przyjaźni damsko-męskiej Większość przyjaźni kiedyś się kończy, także ta między chłopakiem a dziewczyną. Czasem bywa tak, że drogi dwójki ludzi rozchodzą się bez wyraźnego powodu. Innym razem następuje to z naturalnych przyczyn np. kiedy każdy zaczyna mieć inne cele w życiu lub ktoś wyjeżdża do innego miasta i więzi same zaczynają się powoli rozluźniać. W najszczęśliwszej wersji wydarzeń przyjaźń kończy się, kiedy dwie osoby zakochują się w sobie i zaczynają tworzyć parę. Oczywiście ten scenariusz może mieć też smutny koniec, gdy relacja miłosna rozpada się i nie zostaje już nic ani po miłości, ani po dawnej przyjaźni. Gorzej, kiedy przyjaźń między chłopakiem a dziewczyną kończy się, bo jedna ze stron lub obie znalazły sobie partnera. Warto pamiętać, że wejście w związek nie oznacza, że dawne życie się dla nas kończy – nie ma co porzucać przyjaźni dla miłości! Najgorzej oczywiście wygląda sytuacja, kiedy jedna ze stron zakochuje się w drugiej bez wzajemności i kontakty trzeba urwać, by nie ranić przyjaciela lub przyjaciółki, którzy darzą nas zbyt silnym uczuciem. "Lista Szczęścia" jest pozycją, w której znajdziemy pewien romans, ale musicie uzbroić się w cierpliwość. Przy książce tej możecie sobie też popłakać (przyznaje się, trochę mi oczy zmokły w trakcie), ale też się pośmiejecie. A na pewno ogrzeje ona Wasze serce i pokaże Wam różne oblicza przyjaźni, miłości i żałoby. – Człowiekowi wydaje się, że jest świetny, że może wszystko. Ma mnóstwo doskonałych pomysłów, które oczywiście za chwilę porzuca, bo bardzo szybko przychodzą nowe. Mogą pojawić się zachowania zagrażające – przypadkowe kontakty seksualne, imprezy, utrata świadomości. Moje stany hipomanii trwały zwykle dzień, maksymalnie trzy. (…) Manii natomiast doświadczyłam tylko raz i trwała ona dwa tygodnie – opowiada Marysia Warych, autorka profilu na Instagramie @niezdrowaglowa. Marianna Fijewska: W marcu na Instagramie pojawiło się prowadzone przez ciebie konto @niezdrowaglowa poświęcone chorobie afektywnej dwubiegunowej, zaburzeniom depresyjno-lękowym i uzależnieniom, czyli problemom, z którymi aktualnie sama się zmagasz. @niezdrowaglowa to nie jest kolejny profil psychologiczny, nieróżniący się niczym od pozostałych. Dzięki temu, że tak szczerze dzielisz się swoimi doświadczeniami i wiedzą, udało ci się stworzyć bezpieczną przestrzeń dla użytkowników i zgromadzić już ponad dziewięciotysięczną społeczność. Marysia Warych: Sama wielokrotnie szukałam osób, które mogę obserwować i które dzieliłyby się wartościową wiedzą i swoim doświadczeniem. Jako użytkowniczka internetu chciałam wiedzieć, że nie jestem sama, że są inni ludzie w podobnej sytuacji, mierzący się z tymi samymi zaburzeniami. W pewnym momencie pomyślałam: dlaczego nie spróbować? Napisałam pierwszego posta i rozesłałam link do znajomych i rodziny. To był najtrudniejszy moment, ponieważ, żeby otworzyć się przed obcymi, najpierw musiałam otworzyć się przed tymi, którzy mnie znają. Gdy to zrobiłam, poszło z górki. Zniknął wstyd i lęk. Poleciłam swój profil osobom, które wcześniej sama obserwowałam. Część z nich zamieściło link u siebie i tak społeczność zaczęła się rozrastać. Jestem wdzięczna i zszokowana, że w ciągu kilku miesięcy udało mi się stworzyć społeczność. Chciałabym, by osoby zwłaszcza z chorobą afektywną dwubiegunową wiedziały, że nie są same. Że takich osób w Polsce jest bardzo dużo i że grunt to przełamać wstyd i dać sobie pomóc. Kiedy ty podjęłaś decyzję, by dać sobie pomóc i udać się do specjalisty? Dopiero trzy lata temu, w wieku 31 lat. Gdy miałam 15 lat, zaczęłam podejrzewać, że jestem trochę inna. Gdy miałam 18, byłam tego pewna. Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej. Moja matka, która również ma chorobę afektywną dwubiegunową, wyjechała na drugi koniec świata, zostawiając mnie i mojego tatę. To było koszmarnie trudne – byłam nastolatką, potrzebowałam matki. Już jako dorosła osoba zdawałam sobie sprawę, że te przeżycia mogą mieć wpływ na moją psychikę, ale wstydziłam się zapisać na terapię. Wtedy nikt jeszcze nie traktował psychoterapii jako czegoś dobrego i powszechnego. Mówisz, że w wieku 15 lat zaczęłaś podejrzewać, że jesteś trochę inna – na czym polegało to uczucie inności? Byłam niesamowicie nieśmiała. Nie czułam się swobodnie wśród ludzi, bardzo dużo rzeczy wprawiało mnie w zakłopotanie. Gdy pojawiała się myśl, by udać się na terapię, natychmiast ją uciszałam. Tłumaczyłam sobie, że to zwykła nieśmiałość, że taka już jestem. Ale myśl o psychoterapii wracała jak bumerang. Na blogu piszesz o tym, że pracowałaś jako handlowiec – jak udało ci się łączyć tę pracę z nieśmiałością? Powiem szczerze, że do tej pory do końca tego nie rozumiem. Jako handlowiec uczysz się stałego schematu obsługi klienta. „Dzień dobry, w czym mogę pomóc…” i tak dalej. Byłam dobra w mojej pracy. Szybko uczyłam się tego typu schematów, ale jeśli klient zrobił coś, co wykraczało poza schemat i wymagało ode mnie innej reakcji, niż ta wyuczona, bardzo się denerwowałam. Robiłam się czerwona i nie wiedziałam, jak się zachować. Ogarniało mnie wielkie skrępowanie. Poza tym, gdy wracałam z pracy do domu, czułam się wycieńczona. Zamykałam się sama w pokoju, najlepiej z książkami i odpoczywałam od ludzi. Jakby ta praca wyczerpywała całą moją energię społeczną. Dlaczego zdecydowałaś się na pierwszą wizytę u psychologa? Kolega z pracy opowiedział mi, że zapisał się do psychoterapeutki i że to naprawdę dobre doświadczenie. Pomyślałam, że to jest ten moment. Poprosiłam go o namiary i umówiłam się na spotkanie. Zamierzenie było takie, żeby zapisać się na jedną sesję i dowiedzieć się, czy ja po prostu taka jestem, czy jednak mam nad czym pracować. Pani psycholog rozwiała moje wątpliwości – gdy mnie wysłuchała, powiedziała, że przede mną wiele lat intensywnej psychoterapii. Nigdy nie sądziłam, że moje problemy są tak duże… dostałam namiar do innej psychoterapeutki, bo ta pani, u której się konsultowałam, nie miała już miejsc. Więc czekało cię drugie-pierwsze spotkanie. I duży stres. Bardzo się bałam. Wiedziałam, że teraz nie mam wyjścia, muszę przełamać swój wstyd, strach… wszystko. Bałam się też, że będzie krępująco. I było! Bardzo krępująco przez prawie rok. Nie potrafiłam się rozluźnić. Na każdą sesję przychodziłam przygotowana. Dosłownie. Wcześniej w domu szykowałam, co mam powiedzieć, jaki temat poruszyć. Robiłam to, ponieważ tak panicznie bałam się ciszy. Cisza to było najgorsze, co mogłam sobie wyobrazić podczas sesji. Nie chciałam do niej dopuścić, więc mówiłam, mówiłam… bez przerwy. A gdy czasem zapadała cisza, czułam okropny stres. Maksymalne skrępowanie. Każdy psychoterapeuta powie, że cisza też jest terapeutyczna. Ale ja musiałam do tej ciszy dojrzeć. Trwało to prawie rok. Po tym czasie nasza relacja się rozwinęła. Zaufałam jej i nie czułam już skrępowania. Kiedy po raz pierwszy usłyszałaś diagnozę choroby afektywnej dwubiegunowej? Po około roku terapii zdecydowałam się na wizytę u psychiatry – byłam wyczerpana psychicznie i fizycznie w związku z walką o awans w pracy. Chciałam poprosić o wypisanie leków uspokajających i dowiedzieć się, czy moje wyczerpanie i lęki to podstawa do leczenia, czy coś naturalnego, zważywszy na okoliczności związane z presją w pracy. Psychiatra przeprowadziła ze mną wywiad lekarski. Powiedziała, że skoro moja mama miała chorobę afektywną dwubiegunową, to mam genetyczną predyspozycję do wystąpienia tej samej choroby, ale nie postawiła diagnozy. Jeszcze nie. Zdiagnozowanie nie jest kwestią godziny, tylko wielu rozmów i obserwacji związanej z reakcjami na poszczególne leki. O tym, że na sto procent mam chorobę afektywną dwubiegunową, dowiedziałam się po pół roku od pierwszego spotkania z psychiatrą. Byłam niesamowicie nieśmiała. Nie czułam się swobodnie wśród ludzi, bardzo dużo rzeczy wprawiało mnie w zakłopotanie. Gdy pojawiała się myśl, by udać się na terapię, natychmiast ją uciszałam. Tłumaczyłam sobie, że to zwykła nieśmiałość, że taka już jestem. Ale myśl o psychoterapii wracała jak bumerang To był dla ciebie trudny moment? I tak, i nie. Ciężko było mi się oswoić z myślą, że mam to, co moja mama. Ja nie chciałam mieć z nią nic wspólnego, a tu… Musiałam zaakceptować, że coś nas łączy. To było najtrudniejsze, ale gdy się udało, przyszła ulga. Im więcej dowiadywałam się o samej chorobie, tym lepiej rozumiałam, co się ze mną dzieje. Wiedziałam, skąd wynikają te wszystkie rzeczy, nad którymi tak ciężko było mi zapanować. To znaczy? Czym objawia się choroba afektywna dwubiegunowa? Ludzie myślą, że mamy dwa tryby: albo nie możemy wstać z łóżka, albo mamy halucynacje i słyszymy głosy. Tymczasem choroba afektywna dwubiegunowa ma różne oblicza. U niektórych przybiera skrajną formę, u innych nieco łagodniejszą. Osobiście tylko raz doświadczyłam manii, zazwyczaj doświadczam hipomanii, czyli stanu nieco łagodniejszego. Czym ten stan się objawia? Człowiekowi wydaje się, że jest świetny, że może wszystko. Ma mnóstwo doskonałych pomysłów, które oczywiście za chwilę porzuca, bo bardzo szybko przychodzą nowe. Mogą pojawić się zachowania zagrażające – przypadkowe kontakty seksualne, imprezy, utrata świadomości. Moje stany hipomanii trwały zwykle dzień, maksymalnie trzy. Byłam trochę pobudzona, więcej mówiłam, dużo gestykulowałam i mniej spałam, bo ciągle przychodziły mi do głowy najróżniejsze pomysły. Byłam pod opieką psychiatry, brałam leki, więc te stany szybko mijały i nie wymykały się spod kontroli. Manii natomiast doświadczyłam tylko raz i trwała ona dwa tygodnie. Piłam i uciekłam z domu, wydałam oszczędności na imprezy. Potrafiłam upić się do nieprzytomności i zasnąć w knajpie. To było bardzo niebezpieczne. Na swoim blogu opisujesz procedurę przyjęcia do szpitala psychiatrycznego i odczucia, które towarzyszyły ci podczas pobytu w placówce. Czy to właśnie wtedy zdecydowałaś się poprosić psychiatrę o skierowanie do szpitala? Tak, ponieważ nie potrafiłam utrzymać abstynencji. Miałam ciąg alkoholowy, a gdy mąż starał się zatrzymać mnie w domu, żebym nie wychodziła do sklepu po kolejne butelki, awanturowałam się. Miałam stany depresyjne, na które leki przestały działać – prawdopodobnie właśnie dlatego, że łączyłam je z alkoholem. A skoro leki nie działały, piłam jeszcze więcej. Rozumiem, że choroba dwubiegunowa nasila się pod wpływem alkoholu? Tak jest, ChAD nasila się pod wpływem alkoholu, ale oba problemy są równie istotne. Nie umiałam nad tym zapanować. W pewnym momencie awantury były tak skrajne… zaczęłam się samookaleczać, stanowić dla siebie zagrożenie. Wtedy pojawiła się myśl o szpitalu psychiatrycznym. I pierwsza przeszkoda — musiałam przyznać się mojej psychiatrze do problemu z alkoholem. Wcześniej utrzymywałam, że żadnego problemu nie ma. Gdy pod naciskiem męża zdecydowałam się jej o tym powiedzieć, zaproponowała mi pobyt w ośrodku leczenia uzależnień. Pamiętam bardzo dokładnie, że wróciłam z tej wizyty do domu spokojna, bo uznałam, że po prostu zgłoszę się do ośrodka i będzie to koniec moich problemów. Zaczęłam dzwonić do kolejnych placówek, ale w żadnej nie było miejsca. Okazało się, że na przyjęcie trzeba poczekać co najmniej pół roku. Załamało mnie to. Napisałam do mojej psychiatry wiadomość z prośbą o wypisanie skierowania do szpitala, bo nie jestem w stanie przerwać ciągu. Od razu wystawiła skierowanie, a ja szybko się spakowałam i pojechałam na izbę przyjęć. Tu znów niespodzianka – okazało się, że nie ma miejsca, a mój stan nie jest na tyle zły, bym kwalifikowała się do pilnego przyjęcia lub przewiezienia do najbliższego szpitala, w którym wolne miejsce jest. Wróciłam do domu. Nadal piłam. Po tygodniu wiedziałam już, że nie mam wyjścia – muszę się znów zgłosić, bo z każdym dniem jest tylko gorzej. Z pomocą mojego męża, taty oraz partnerki mojego taty dostałam się do szpitala. To oni pomogli mi się spakować, zawieźli mnie i przypilnowali, żebym tym razem została przyjęta. Kogoś może dziwić, czemu tak bardzo zależało mi na szpitalu i dlaczego nie pojechałam na zwykły detoks – otóż wiedziałam, że w moim przypadku alkohol to wynik problemu, a samym problemem jest choroba dwubiegunowa. Na to detoks by nie pomógł. Warto poprosić bliską osobę, by obserwowała zachowanie chorego i w razie niepokojących objawów natychmiast o tym powiedziała. Człowiek w manii bądź hipomanii nie zdaje sobie sprawy, że coś się z nim dzieje – znacznie szybciej tę zmianę zauważa otoczenie Jak wspominasz sam pobyt w szpitalu? Bałaś się tego, co cię tam czeka? Bałam się. Myślałam stereotypowo: że inne pacjentki będą agresywne, że będzie jak w horrorze. Ale nic strasznego mnie tam nie spotkało, prócz tęsknoty za bliskimi. Szpital okazał się miejscem pełnym ludzi dokładnie takich jak ja – którzy mierzą się ze swoimi problemami i w tym momencie swojego życia wymagają stałej obserwacji. Zakwaterowano mnie w pięcioosobowym pokoju, co sprawiało, że ciężko było mi znaleźć chwilę prywatności, chociażby po to, by popłakać w samotności. Po korytarzu ciągle ktoś chodzi, w toalecie nie ma klamek… W końcu po prostu położyłam się na łóżku, odwróciłam głowę do ściany i zaczęłam cicho płakać. Później zrobiłam tak jeszcze kilka razy. To były moje momenty samotności. Czy na miejscu była możliwość korzystania z zajęć terapeutycznych? Na miejscu pracowało dwóch psychoterapeutów. Mieli swoje godziny przyjęć, ale wiele dziewczyn nie chciało się do nich zgłaszać… Ja korzystałam, ile mogłam. W ciągu tych dwóch tygodni w placówce nie chodziłam do swojego psychologa, a bardzo nie chciałam tracić ciągłości terapii. Niestety trafiłam do szpitala w środku pandemii, więc grupowe zajęcia dodatkowe były odwołane. Wiem jednak, że teraz rozkład dnia jest dużo bogatszy, a pacjentki mają możliwość uczestniczenia w kursach wyszywania czy garncarstwa i że wiele osób bardzo to lubi. Rozmawiamy w dniu, w którym wyjeżdżasz do ośrodka uzależnień na sześć tygodni. Jak się czujesz? Denerwuję się, ale jestem też szczęśliwa, że udało mi się tam dostać. Choć wystarczy mieć skierowanie od lekarza rodzinnego, kolejka do tego typu placówek jest bardzo długa. Kilka tygodni temu udało mi się zapisać do Monaru, ale tylko dlatego, że dzwoniłam tam codziennie, dopytując, czy znajdą dla mnie miejsce. Takie zaangażowanie jest bardzo mile widziane. Chodziłam na spotkania grupowe, jednocześnie cały czas pijąc. Moja psychiatra i moja lekarz rodzinna namówiły mnie na ośrodek zamknięty, mówiąc, że będzie to dobry start – nie dość, że będę musiała utrzymać abstynencję, to na miejscu będę mogła całkowicie skupić się na bardzo intensywnej pracy nas sobą. Plan dnia w ośrodku zawiera w sobie terapie grupowe, terapie indywidualne i zajęcia rozwijające, jak choćby oglądanie filmów, które później są omawiane. Całe szczęście pobyt w ośrodku uzależnień nie jest tak rygorystyczny, jak w szpitalu psychiatrycznym. Pacjenci mogą mieć ze sobą sznurówki, paski, a nawet szklany kubek. Można też bez problemu kontaktować się ze światem – gdy dowiedziałam się, że będę mogła mieć telefon przy sobie, poczułam ulgę. Po pierwsze i przede wszystkim dlatego, że będę miała kontakt z bliskimi, a po drugie dlatego, że dzięki @niezdrowejgłowie udało mi się stworzyć społeczność, która zostawiona na sześć tygodni, mogłaby się po prostu rozpaść. Nie chcę do tego dopuścić i bardzo chętnie będę opisywać swoje doświadczenia z pobytu w ośrodku. Na blogu dużo piszesz o wsparciu, jakie zapewnia ci partner i przyjaciółka. Przed chwilą powiedziałaś również o opiece, jaką roztaczają nad tobą tata i jego partnerka. Zastanawiam się, co jest najważniejsze w towarzyszeniu osobie z chorobą afektywną dwubiegunową. Warto poprosić bliską osobę, by obserwowała zachowanie chorego i w razie niepokojących objawów natychmiast o tym powiedziała. Człowiek w manii bądź hipomanii nie zdaje sobie sprawy, że coś się z nim dzieje – znacznie szybciej tę zmianę zauważa otoczenie. Największy problem jest jednak w tym, by nie tylko przyjąć tę informację: „OK, zaczął się epizod maniakalny”, ale także dać sobie pomóc. Ja początkowo odrzucałam pomoc, bo nie chciałam z tego stanu rezygnować – czułam się świetnie. Radziłabym też nie ignorować, nie bagatelizować i nie odrzucać chorego. Komuś, kto nigdy nie doświadczył czegoś takiego, jest szalenie trudno zrozumieć, dlaczego chory nie może wstać z łóżka i wyjść na spacer, skoro powszechnie wiadomo, że świeże powietrze pomaga. Myślę, że w relacji, w której jedna osoba cierpi na ChAD, bardzo ważne jest wyjście sobie naprzeciw, ale zdecydowanie najważniejsze jest zrozumienie, że to prawdziwa choroba, a nie widzimisię. Słowa „ogarnij się!”, „zacznij normalnie funkcjonować!” nic tu nie pomogą, bo chory nie jest w stanie kontrolować swoich objawów bez wsparcia farmakologicznego. Zobacz także
Kwiecień | wydanie 7. www.victoriaclinicmanchester.co.uk. Otwarta 7 dni w tygodniu. Najwieksza polska przychodnia medyczno - dentystyczna w Manchesterze. Victoria Clinic 109 Corporation Street M4

Przyjaźń między chłopakiem i dziewczyną Większość ludzi wierzy, że między członkami przeciwnej płci tak się nie dzieje. Połączenia te będą miały dwa sposoby rozwoju: albo wszystko będzie wzrastać w miłości, albo w niekończących się kłótniach. Jak myślisz, czy możliwa jest przyjaźń między chłopcem a dziewczynką? Właśnie tego spróbujemy się dowiedzieć. Na przykład dzieci są przyjaciółmi bez względu na płeć. Ale gdy tylko stają się dojrzalsze, ich przyjaźnie zaczynają być postrzegane zupełnie inaczej. Ktoś zaczyna używać przyjaźni dla własnych celów samolubnych, inni są gotowi poświęcić wszystko dla swoich przyjaciół, nie oczekując niczego w zamian. Ale każdy powinien zrozumieć, że prawdziwa przyjaźń powinna być bezinteresowna i bez względu na płeć, do której należą twoi przyjaciele. Współczucie jest głównym wsparciem takiego partnerstwa. W niektórych przypadkach przyjaźń między facetem i dziewczyną może oczywiście przerodzić się w miłość, ale można ją także pomylić z atrakcyjnością seksualną. Dlatego zwyczajowo można powiedzieć, że kobiety i mężczyźni nie mogą być przyjaciółmi. Ale przecież są takie sytuacje, kiedy miłość kończy się przyjaźnią? Dlatego przyjaźń między chłopcem a dziewczynką jest możliwa, jeśli jest szczera. Więc jest głupio ślepo wierzyć w opinię mas i twierdzić, że nie ma przyjaźni między chłopcem a dziewczynką. W końcu przyjaciel to człowiek bliski ducha, bez względu na to, jaki jest seks. Jakiego faceta potrzebuje dziewczyna Dowiedzieli się o przyjaźni, ale nie mówili o idei tego samego księcia na białym koniu. Tak, większość dziewcząt i chłopaków zadaje to pytanie. Nie ma żadnych specjalnych parametrów i wymagań, ponieważ każdy z nich jest indywidualny, ale wyobraźmy sobie kilka najczęstszych typów, które są popularne wśród słabszej płci. Romantyczny. On jest tym, który nieustannie wykonuje romantyczne czyny: daje kwiaty, rozpieszcza swojego ukochanego słodyczami, a kolacja z nim jest zawsze przy świecach. Często wzywa dziewczynę, by mówiła o swoich uczuciach. Pewnie Taki człowiek ma silne przekonania, chce się podporządkować. Ale wiele dziewczyn to właśnie siła, która przyciąga. Jest pewny siebie i często odnosi sukcesy, co jest również bardzo atrakcyjnym czynnikiem. Kreatywna natura. Takie osobowości są spontaniczne, żyją przez jeden dzień, pełne pomysłów. Dają dziewczynce zrozumienie, że jest muzą, a to przekupuje słabszą płeć. Zły chłopiec. Uwielbia przygody i idzie tam, gdzie wieje wiatr. Flighty uwielbia jazdę i ekstremalne. Jego zbuntowany duch i wolność często przyciągają dziewczęta. Umnik. Arogancki facet z cienkim ciałem poczucie humoru. Lubi podziwiać swoim umysłem. Uważany za jednego z najbardziej niezawodnych ludzi. Ten typ zwraca większą uwagę na wewnętrzne dane dziewczynki niż na cechy zewnętrzne. Jak faceci wybierają dziewczynę Silny seks przy wyborze partnera nie różni się pod względem liczby wymagań. Mają też postacie, które wolą wybrać odpowiednią dziewczynę dla siebie. Oto najczęściej. Dziecko Wielu mężczyzn lubi infantylne osobowości, które wymagają opieki i pobłażania sobie. Tego typu wybierają głównie "tatusiowie", potrzebujący wesołej i wesołej dziewczynki. Tajemnicza pokojówka. Przedstawiciele silniejszego seksu jak panie z zagadkami, ponieważ są dość nieprzewidywalni i zawsze nie są podbijani. Sexy Rodzaj prowokującej osobowości, zabawne męskie libido. Niepokalana. Większość facetów przekupuje czystość, nieśmiałość i naiwność dziewczyny. Wolą głównie tych, którzy z przyjemnością nauczają i spotykają się z niedoświadczoną dziewczyną niż z tą, która nie jest już zaskoczona. Niezależny. Dama, która sama potrafi rozwiązać swoje problemy i nie przesuwać ich na ramiona swojego kochanka. Moja druga mama. Piękne gospodynie domowe, które zawsze będą troszczyć się o matczyne ciepło i otaczać je.

Temat: Różne oblicza przyjaźni. Jej bohaterem jest 18-letni Maciek. Chłopak przeżywa pierwsze uczucia, ma kłopoty w domu, marzy o tym, żeby być malarzem i zdaje na ASP. Maciek i jego przyjaciele na co dzień muszą podejmować decyzje: małe, większe, wreszcie takie, które zaważą na całym ich przyszłym życiu.. Data opublikowania: Autor: Kasia Współcześnie, kiedy to pędzimy przez życie próbując nadążyć z wszystkimi ważnymi dla nas sprawami przyjaciele stają się substytutem rodziny. Niektórzy nie rozróżniają przyjaźni od miłości. Podstawowa różnica między tymi uczuciami polega na innej temperaturze emocjonalnej i poziomie hormonów, jakie mu towarzyszą. Przyjaźni nie przypieczetujemy urzedowym dokumentem ani żadną formułą lojalności. Przyjaź umacnia nasz stosunek do samego siebie, ponieważ odnajdujemy w sobie dobro. Relacja przyjacielska zawsze jest dwukierunkowa w przeciwieństwie do miłości, gdyż można kochać kogoś bez krzty wzajemności. Ludzie często wycofują się z relacji międzyludzkich, tracą bliskie osoby, nie przyjmują wyciągniętej do nich ręki. Taką postawę przyjmują ludzie niegdyś głęboko zranieni, bojący się ponownie zaryzykować. Nieufność, a nawet wrogość jest bronią przed dopuszczeniem do siebie bratniej duszy. Samemu nie sposób poznać swoje wnętrza. Osobie kochanej ciężko czasami przychodzi powiedzenie prawdy prosto w oczy, ponieważ nie chcemy jej zranić lub wprawić w zły humor. W przyjaźni nie obrażamy się, jeśli usłyszymy słowa krytyki. Wręcz przeciwnie – oczekujemy szczerej prawdy. Oddani przyjaciele pomagają zobaczyć, jak naprawdę wygląda nasze życie, a gdy dopadają nas lęki i niepokoje równoważą nawet największą huśtawkę nastrojów. Nieozdownym elementem przyjaźni jest wspólnota działania. Chodzi tu nie tylko o kwestię bycia obok, gdy stanie się coś ważnego ale także wymianę duchowa i współdzielenie myśli. Nieprawdą jest także, jakoby prawdziwa przyjaźni mogła zostać nawiązana wyłącznie we wczesnym dzieciństwie. Osobę bliską możemy poznać w każdym miejscu na Ziemi i o każdym czasie – wystarczy tylko chcieć i pokazać, że emanuje z nas dobro. Prawdziwy przyjaciel nie będzie chciał dominować nad naszą osobowością, będzie widzieć zarówno nasze zalety jak i wady. Zawsze tam gdzie pojawia się rywalizacja nie ma miejsca na prawdziwą przyjaźń – tam toczy się wojna. Podobnie wygląda kwestia mówienia prawdy. Po pierwszych sygnałach niepewności, interesowności lub nieszczerości prawdziwy przyjaciel z pewnością wyrazi swój niepokój. Nie odejdzie, bynajmniej nie od razu. Jeśli jednak sygnały ponowią się odsunie się z Twojego życia, gdyż nie ma sensu tkwić w czymś, co już nie jest żywe i prawdziwe. Komentarze Po przeczytaniu tego artykułu dowiesz się, jaka jest definicja przyjaźni oraz jej rodzaje i co należy robić, gdy w relację przyjaciół wkrada się kryzys. Definicja prawdziwej przyjaźni Definicja przyjaźni jest bardzo prosta – w ogólnym ujęciu, przyjaźń jest relacją opartą na bezinteresownej życzliwości, wzajemnym zaufaniu i
Nawet jeśli jesteście już razem, to nie oznacza, że możesz przestać się starać. I tego samego masz prawo oczekiwać od partnera. Udany związek to nieustanne zabieganie o siebie, a czułe wyznania najlepiej sprawdzają się w tej roli. Tylko co powiedzieć, żeby nie zabrzmieć banalnie? Zobacz również: 10 niedyskretnych pytań, które usłyszysz w pierwszych dniach związku Z pomocą przychodzi publicysta serwisu „Your Tango”, który jest równocześnie facetem i ekspertem ds. relacji damsko-męskich. Na podstawie własnych doświadczeń oraz potrzeb stworzył listę wyjątkowych zdań. Podobno każdy facet chciałby je usłyszeć. Są uwodzicielskie, słodkie, a także bardzo znaczące. Wykorzystasz je w swoim związku? Uwodzicielskie teksty Dzięki tobie uwierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia Chyba nie można wyznać uczuć w bardziej uroczy sposób. To dowód bezgranicznej akceptacji. Żałuję, że nie poznałam cię kilka lat wcześniej W domyśle: żaden inny facet nie może się z tobą równać. On chce wiedzieć, że jest spełnieniem twoich marzeń. Przy nikim nie czuję się tak bezpiecznie To najważniejsze, co może dać nam ukochany mężczyzna. Chyba każdy lubi być poostrzegany jako silny macho. Przyjaciółki zazdroszczą mi, że cię mam Uznanie ze strony innych kobiet zawsze działa na męskie ego. Nawet jeśli znalazł już miłość swojego życia. Jesteś dowodem na to, że dżentelmeni wcale nie wyginęli Dobre wychowanie zawsze warto docenić. Zwłaszcza dziś, gdy szarmanckość wcale nie jest taka oczywista. Zobacz również: 25 pytań, które zbliżą was do siebie bardziej niż miłosny akt Kiedy czegoś nie wiem, od razu chcę zapytać ciebie Czytaj: jesteś taki mądry, że na pewno znasz odpowiedź na każde pytanie. To na pewno doda mu pewności siebie. W życiu nie spotkałam bardziej męskiego faceta Nie chodzi o stereotypowe postrzeganie męskości, bo ta może mieć różne oblicza. Najważniejsze, że niczego ci w nim nie brakuje. Na samą myśl o tobie odzyskuję dobry humor To fundament udanego związku. Mężczyzna wywołujący uśmiech na twarzy kobiety sam czuje się lepiej. Z tobą nie boję się przyszłości Najbardziej rozczulający komplement, jaki może od ciebie usłyszeć. To znak, że traktujesz go wyjątkowo poważnie. Jesteś dla mnie wzorem do naśladowania Najwyższa forma uznania, bo nie tak łatwo zostać autorytetem. Zobacz również: 21 pytań, które możesz zadać chłopakowi, kiedy zapada niezręczna cisza
. 477 247 363 614 78 705 432 672

chłopak i dziewczyna różne oblicza przyjaźni